sobota, 16 maja 2015

Nicość

  Cole znów tak się czuł. Ten sam stan. Nie wiedział co myśleć. Oszukała go. Ciągle to robiła. W internecie niektóre rzeczy są dla niej błache, a dla niego ważne. Cole i jego zazdrość. Polubia komentarze chłopaków, którzy do niej się podwalają. Colowi jest przykro bo to tak jakby dla kogoś istnieć tylko trochę. I co teraz?

Bańka

  Wychowany w swoim świecie, sam ze sobą. Dla siebie zawsze miły i życzliwy. Na zewnątrz okropni ludzie, których chce się zadowolić, a otrzymuje się tylko ciosy. Trudną drogę wybrało przeznaczenie dla niego. Nie może się poddać, musi się spiąć.  Zacząć ryzykować, nie bać się konsekwencji tego co powie. Być pewnym siebie, tak jak należy. Dobrze, że ma dla kogo. Ta jedna osoba. Cały jego świat.

wtorek, 21 kwietnia 2015

Obawa

  Obawiam się wielu rzeczy w życiu. Ten strach towarzyszy mi od urodzenia. Wrodzone tchórzostwo? Strach i lenistwo ograniczają mnie.
  Są momenty, że górę bym przeniósł, a później widzę bariery, których nie pokonam. Samotność.
  Ktoś powiedział, że zachowuję się olewająco w stosunku do innych, a ja myślałem, że normalnie. Dobre jest spojrzenie bliskich bo my nie widzimy w sobie wielu rzeczy.
  Życie jest trudne. Przynajmniej dla mnie.

czwartek, 16 kwietnia 2015

Podróż

  Cole prowadził samochód. Mika siedziała obok, zajęta obrazkami, które widziała w telefonie. Słońce świeciło mocno. Przez szyby samochodu wpadało wiosenne ciepło. Pola lśniły wręcz oślepiając. Ktoś pomyślałby, że to morze, tafla wody odbija promienie słoneczne. To była folia. Połacie pól przykryte nią aż po horyzont wywoływały tą dziwną fatamorganę.
  - Piękny dzień- powiedział Cole.
  - Tak piękny- Mika podniosła głowę z nad telefonu.
  - Myślałaś o wyjeździe?- spytał.
  - Myślałam - już dawno podjęła decyzje - pojadę.
  - Świetnie - słowa wypłynęły z jego ust w dziwny sposób - zwiedzisz świat, zawsze tego chciałaś.
  - Szkoda, że bez Ciebie.
  - Szkoda...
  Cole cieszył się szczęściem Mikki, lecz jego ambicja cierpiała. To on powinien ją tam zabrać, spełnić jej marzenie. Nie mógł, nie było go stać. Zawsze żył w cieniu innych, samotny, licząc tylko na siebie. Dzięki temu jest silny. Mika pokazała mu jak żyć z ludźmi. Wiedział, że nigdy się nie podda. Może nie będzie miał wszystkiego ale za to będzie zawsze szczęśliwy psychicznie.
  - Czeka nas wiele wspólnych podróży.
  - Bardzo wiele kochanie.
  Przed ich oczami rozpostarł się widok starych budynków, lasów sosnowych i łąki z bocianim gniazdem na słupie.
  -Jesteśmy na miejscu.
  Wokół panowała cisza, słychać było tylko szum drzew. Piękne miejsce.
  Cole otworzył bagażnik, wyjął wędkę. Przyjechali tu by łowić ryby, drugi raz w życiu Miki. Cole bardzo lubił to zajęcie choć nigdy nie złapał żadnej większej ryby, a nawet gdyby złapał nie bardzo wiedziałby co z nią zrobić.

środa, 15 kwietnia 2015

Kot za oknem

  Na parapecie siedział kot. Obserwuje moje ruchy. Zawsze zastanawiała mnie zdolność widzenia tych zwierząt w tej sytuacji. Przecież dostrzegam tylko firankę, a on widzi wszystko!
  Mika siedziała przed komputerem. Pisała pracę. Zostały jej niespełna dwa miesiące na jej skończenie. Musiała się spieszyć. Była skupiona. Wiedziała, że tylko ciężką pracą osiągnie sukces. 
  Powietrze w pokoju stawało się coraz gęstsze. Powodem była niedziałająca wentylacja, a raczej jej brak. W zakamarkach pokoju można było dostrzec ciemne, brzydkie plamy- to pleśń- cichy zabójca. Mika wstała by otworzyć okno. Głowę miała ciężką od myśli ale nie tych związanych z pracą. Przez pokój przepłynęła fala świeżego powietrza. Nie przyniosła ulgi.
  Cisze przerwach dzwonek telefonu.
- Halo.
- Dzień dobry. Ewelina Wierzbicka. Czy rozmawiam z panią Miką Koltz?
- Tak to ja.
- Dzwonię z Polskiego Towarzystwa medycyny Paliatywnej. Z przyjemnością pragnę panią poinformować, że zakwalifikowała się pani do kolejnego etapu konkursu, który odbędzie sie za dwa tygodnie w Lohberg w Niemczech.
- Jestem zaskoczona...
- Wszelkie informacje otrzyma pani w sekretariacie szkoły. Do widzenia.
  Myśli kłębiły się w głowie Mikki. Co ma zrobić? Odkąd pamięta jej marzeniem było zwiedzić świat., Czemu akurat teraz, gdy ma do napisania prace, która zadecyduje o jej przyszłości. Wiedziała, że musi zostać, nie w głowie jej przygotowania do konkursu. Chęć wyjazdu była tak silna... Pojechać? Jak zareaguje Cole?

Rozłam

  Siedząc w pokoju spoglądali na siebie. Znów nie wiedział co powiedzieć. Samotność tak go ukształtowała. Lata spędzone w milczeniu. Bardzo chciał być jak inni. Wesoły, rozmowny. Nigdy to nie wychodziło. Za szybko się poddawał. Na drewnianym stole stały białe stokrotki w malutkim wazonie rzucając cień w kształcie serca.
 - Kocham cie- powiedział ochrypłym głosem. Miał taki zawsze gdy był zdenerwowany. Szorstki i nie wyraźny.
 - Nie kochasz mnie, czuje to- nie mogła ukryć żalu. Wspólnie doprowadzili do tej sytuacji. Gy przychodziły problemy uciekali od siebie jak dzieci, które chowają się pod drzewo gdy zacznie padać. Ważne dla nich były tylko chwile beztroski i szczęścia. Życie to nie tylko to przecież.
 - Zawsze cie kochałem. Ty ciągle to utrudniasz- chciał, żeby życie było proste. Bez zbędnych niedomówień. Pragnął niemożliwego.
 - Czy nam się uda?- spytała niepewnie.
 - Uda się, wierze w to całym sercem. Nigdy nie przestane póki żyje.- łzy stanęły mu w oczach. Nie należał do tych twardych. Usilnie próbował to zmienić. Być prawdziwym facetem. Pewnym siebie i odważnym. Jak policjant, którym chciał zostać.
  Niezdarnym ruchem przewrócił wazon. Woda zalała zielone bambusowe maty leżące na stole. Oboje w zdenerwowaniu stawali się łamagami. Mika pospiesznie poszła do kuchni po ścierkę. Cole uśmiechnął się niezręcznie, odpowiedziała. Atmosfera rozluźniła się. Oboje odetchnęli. Skupili się na sprzątaniu broniąc się przed myślami o przyszłości.